niedziela, 30 stycznia 2011

OD SŁÓW DO CZYNÓW


Ubieraliśmy się spokojnie w holu przedszkola, gdy obok nas przeszła Pani w ładnej, zielonej bluzce.
Szymek, ciamkając w buzi lizaka, spojrzał się na nią i odprowadził ją spojrzeniem do drzwi...
No tak, pomyślałam, nieważne, czy mały, czy duży - facet to facet. Ale niespodziewanie Szymek ciamknął i powiedział:
  - ta zielona dziewczyna nie pozwoliła mi zrobić siusiu
    Zdębiałam - co? dlaczego?
  - powiedziała, że nie mogę
  - ojej, Szymek... to na drugi raz powiedz Pani, że MUSISZ, dobrze?

Traf chciał, ze dwie minuty później Pani w zielonej bluzce znów pojawiła się obok nas.
Ale Szymek już wiedział co robić. I nie zamierzał czekać na drugi raz. Twardo powiedział od razu:

  - Cześć. Ja MUSZĘ zrobić siusiu. Pamiętaj!

Z postaci Pani, obok koloru bluzki, zapamiętałam jeszcze duże, szeroko otwarte oczy : )






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz