niedziela, 24 kwietnia 2011

ALLELUJA




Biała kiełbaska, pieczeń z jajkiem, jarzynowa sałatka... Takie pyszności naszykował nam Szymek na świąteczne śniadanko. Małymi rączkami zręcznie pokroił pomidorki, finezyjnie powycinał dziury w żółtym serze, nafaszerował faszerowane jajka... Mistrzostwo : ) Nie wierzycie? I słusznie. Ale pomarzyć można : ) I życzyć Wam tego samego. 


SMACZNEGO I BARDZO WESOŁYCH ŚWIĄT!! 


piątek, 22 kwietnia 2011

JAK BĘDĘ DUŻY...


Patrzysz na swoje dziecko i zastanawiasz się, co go w życiu czeka. Co będzie robił, kim będzie? Zerkasz na niego z czułością, obserwujesz jak się rozwija, jak zmienia się każdego dnia. Dziadkowie próbują wywróżyć... O, nuci piosenkę. Ma silny głos. Na pewno będzie śpiewakiem. Układa klocki? Majstruje przy autkach? No, to umysł ma ścisły. Konstruktor, jak nic. Sam Szymek rzadko wypowiada się na ten temat. Raz wspomniał, że będzie doktorem. Rzeczywiście, z racji częstotliwości kontaktów jest to zawód jego sercu najbliższy... :  )  

 A może będzie artystą? Z czerwoną apaszką i odgiętym małym paluszkiem. W końcu jego przedszkole ma w nazwie "mała akademia sztuki". Mylą się ci, którzy myślą, że przedszkole to publiczna lub niepubliczna przechowalnia potomstwa. Czego tam nie ma! Codziennie angielski, hiszpański co drugi dzień. Tańce, rytmika to standard - jak posiłki i osobisty leżaczek. Tydzień chiński, tydzień irlandzki. Dziś teatr, jutro koncert filharmoników. Ufff... Nie pytajcie, czy dzieci mają czas się pobawić. Mamy nadzieję, że mają : ) Na razie Szym nie narzeka. Dziarsko zanosi wytwory wieczornej rodzicielskiej męczarni - chińska czapeczka, zielony melonik, smoczy lampion... Płachty brystolu, krepa na pęczki... Nie miałeś w szkole ZPT? Nadrobisz w tydzień : )

Więc kim synku będziesz? Co ci się zdarzy? Ej, to jeszcze nie czas. Na razie Szymek chce być po prostu duży. Kilka dni temu mocno, mocno wyciągnął do góry ręce. A gdy mama stwierdziła, że już niedługo będzie taki duży jak tata, zaintrygowany zapytał:
- a kiedy będę miał taki duży brzuch??











sobota, 2 kwietnia 2011

GIL




Szymon zaszalał w przedszkolu. Chodził do niego ciurkiem 2 tygodnie i 1 dzień!
I tak by chodził dalej, gdyby nie przeszkodził mu w tym GIL. Nie ptak bynajmniej, tylko ten, który mieszka w nosie. Irytujący jak urzędnik w ZUSie, powracający jak telefoniczny sprzedawca usług finansowych...

Uznaliśmy, że Szymona GIL przekracza dopuszczalną długość, wymaga zbyt częstych spotkań z chusteczką i prezentuje nazbyt wiosenny zielony kolor. Aby upewnić się, że jest typem niegroźnym i jednocześnie zapobiec jego ekspansji, zaprosiliśmy na konsultacje naszego ulubionego Pana Doktora. I okazało się, że Szymon jest pacjentem świadomym. Na widok "białego fartucha" karnie położył się plackiem na łóżku. Oddychać głośno? - bardzo proszę, zakaszleć? - no problem, sucho czy mokro? A jak się ktoś lekarza krępuje to polecamy ich męską rozmowę: 
- a czemu ty tak pukasz?
- bo szukam śledziony, wiesz?
- a gdzie szukasz?
- w twoim brzuchu. I jak słyszę - o tak - to jej nie ma, a jak puka tak - to jest
- no dobrze... Ale ty mnie łaskoczesz!
- przepraszam, nie robię tego specjalnie
- robisz



Bo dobra komunikacja podstawą leczenia : )