niedziela, 9 stycznia 2011

XIX FINAŁ WOŚP


Był początek lat 90. Piotr dostał zlecenie na wykonanie zdjęć w Ciechocinku. Do tego małego miasteczka miał przyjechać Pan z Telewizji, niejaki Jurek Owsiak, z programu "Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników ". Czerwone okulary i spodnie, żółta koszula. Kolorowo. Mieliśmy wtedy naście lat. A podczas tego I-go Finału WOŚP zbierano na, nomen omen, leczenie chorób serca.

Od tego czasu co roku były organizowane w całej Polsce kolejne finały WOŚP. Koncerty, zabawa, młodzi ludzie z puszkami. Do pewnego momentu były niedzielnymi imprezami, podczas których dumnie nosiło się ponaklejane gdzie popadnie czerwone serduszka, a do puszki wrzucało się drobne z poczuciem "ja też pomagam". 

Aż przyszedł rok 2007. Mieliśmy po 30 i więcej lat i na świat przyszedł Szymek. Na oddziale neonatologii, na którym leżał, nasz strach i oszołomienie przeplatały się z profesjonalizmem personelu. Duża sala, przez przezroczyste ściany inkubatorów widać było malutkie stópki i rączki. Nad tymi wątłymi dzieciaczkami masa sprzętu medycznego. A na większości przyklejone czerwone serduszko! 

Wtedy namacalnie, osobiście i bardzo konkretnie poczuliśmy czemu służy to coroczne, niedzielne granie. W całym szpitalu, na każdym oddziale, na każdym kroku widać było fizyczne przełożenie drobnych wrzucanych do puszek. 

Dzisiaj kolejny Finał. Wiemy co robić : )
Po pierwsze wysyłamy SMS o treści SERCE na nr 75 565 (6,15 brutto). Nie żałujmy, pewnie więcej już poszło na kuszące czarnym BMW smsy od pewnego operatora... : ) Po drugie - po południu idziemy na spacer i nie wrócimy z niego bez godziwie opłaconych czerwonych serduszek. 

Pomyślmy o tym jak o zabezpieczeniu na przyszłość naszych dzieci, taka ich polisa na zdrowie, na życie. 

Miłej niedzieli!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz