poniedziałek, 21 listopada 2011

1% ROZLICZONY


A bo z Szymkiem jest tak. Rano budzimy brzdąca, który z niespożytą energią skrzętnie zagospodarowuje nasz czas od świtu do nocy. Mała gaduła z wyobraźnią przekraczającą granice naszych. I my kompletnie nie pamiętamy i nie myślimy o tym, że Szymon miał/ma chore serce. Masz przed sobą diabełka, którego trzeba spacyfikować, kto by się tam rozczulał : ) A jednak są chwile, gdy nagle coś przypomina nam Łódź i to, co się wydarzyło. Piosenka pamiętana z Intensywnej Terapii, buzia śpiącego Szymka, jakiś gest, jakiś drobiazg. Pstryk! Włącza się tryb "a pamiętasz...", no i jest żal. Że to jeszcze nie koniec, że jeszcze będzie się trzeba martwić i bać. 
I w takich momentach obiecujemy w duszy, że z tym, co go czeka rozprawimy się "szybko i bezboleśnie".

Częścią tej obietnicy jest jego konto w Fundacji "Zdążyć z pomocą". To gwarancja, że Szymek dostanie to, co najlepsze. A dostanie tak naprawdę dzięki Wam : ) 

Znów mnóstwo osób z całej Polski przekazało Szymkowi swój 1% i również wielu wpłaciło bezpośrednio na konto. Bardzo, bardzo Wam dziękujemy!

UDAŁO SIĘ JUŻ UZBIERAĆ ok. 83% KWOTY POTRZEBNEJ NA OPERACJĘ WYMIANY ZASTAWKI BIOLOGICZNEJ PRZEPROWADZONEJ ZA GRANICĄ. 

Jesteśmy szczęśliwi i ogromnie Wam wdzięczni. Najchętniej podziękowalibyśmy osobiście każdemu z Was! 


Uśmiech od Szymka : )





środa, 16 listopada 2011

NIE ZADZIERAJ...


Bartek jest przedszkolnym kolegą Szymona. Bynajmniej nie najlepszym, ba, nawet nie dobrym. 
Szczerze mówiąc jest najbardziej "znielubionym" kolegą z całej grupy. Bo Bartek go przezywa, zaczepia, a czasem i przyłoży.
I Szymon to przeżywa na tyle mocno, że nawet po przedszkolu, w "domowym" zaciszu błądzą mu po główce killerskie myśli... 
Któregoś dnia jadąc samochodem zamyślony Szymek cichutko siedział w foteliku.... Nagle pyta:
- mama, a co to jest bagno?
- hmm.. bagno to jest takie bardzo, bardzo miękkie błoto, na przykład w lesie
- a czy bagno jest niebezpieczne?
- o tak, jest! Można do niego wpaść i się w nim utopić
Chwila na decyzję i oczka Szymka niebezpiecznie błysnęły: 

- to ja tam wrzucę Bartka...




środa, 2 listopada 2011

ICH TROJE


Nasi synowie bardzo się kochają. Przynajmniej w sytuacjach ekstremalnych - np. po 2-tygodniowych koloniach Igora i tylko przez pierwsze 5 minut. A potem jakaś wewnętrzna siła każe im wysunąć nogę, gdy brat przechodzi przez pokój, z niewinnym uśmieszkiem popchnąć w lustro przy ubieraniu się w przedpokoju, czy dyskretnie, acz boleśnie kopnąć pod stołem. Zadziwiające jakich sztuczek potrafią użyć, by zaczepka wyszła "niechcący" i jakie argumenty wymyślić, by udowodnić przypadek i niewinność. I tak jak brat starszy pogardliwie zaleca Szymkowi "ogarnąć beret" (???), tak Szymek odwdzięcza się soczystym "gilaj się". A my, próbując nasze dwa kogutki rozdzielić, często pękamy za śmiechu. Mało wychowawcze...


Ponoć jest sposób na łagodzenie męskich konfliktów. Ponoć kobieta łagodzi obyczaje. I my im właśnie taką kobitkę na uspokojenie zaserwujemy : ) W połowie stycznia, pewnego zimowego dnia, a może i nocy, pojawi się w naszym domu mała dziewczynka - ich młodsza siostra. I mamy ogromną nadzieję, że nasze chłopaki z przejęcia choć na chwilę zapomną o sobie : )

Przedstawiamy naszą tajną, rozjemczą broń : )


sobota, 3 września 2011

PO SERWISIE


7 czerwiec 2011 r. Na izbie przyjęć do Centrum Zdrowia Matki Polki duszno jak diabli. Dzieci z rodzicami i maskotkami wszelkiej maści karnie czekają na przyjęcie do szpitala. Szymek też czeka. Ciekawie rozgląda się dookoła, podziwia kolorowe ściany. Co to za miejsce?
2 dni temu po raz pierwszy rozmawiał o swoim sercu. Mama i tata zaprowadzili go przed lustro i pokazali na piersi długą kreskę. No faktycznie, coś jest. Tata powiedział, że jak był malutki, jego serce było chore. I ta kreska to taki zamek, przez który pan doktor zajrzał do środka i wszystko naprawił. I teraz już jest jak trzeba, tylko czasem należy się panu doktorowi pokazać. No to przyjechał, na kilka dni, chyba po raz pierwszy świadomie.

Na oddziale na ścianach również fruwają motyle. W pokoju zabaw czas spędzają te dzieci, które mogą. Bo oddział to nie wesołe przedszkole. Twarze większości rodziców są pełne niepokoju. Czekają na diagnozę, na termin operacji, a najbardziej na nadzieję i dobre słowo. Dzieci są wystraszone, a po zabiegach obolałe i często zszokowane. Trudno jest wytłumaczyć, że los dał im coś, co będzie źródłem cierpienia. Bo wada serca będzie z nimi przez całe życie i często mu będzie zagrażać.

Szymona przebadano bardzo dokładnie - ekg, echo serca, holter, morfologia. Jak trzeba. I naprawdę możemy się cieszyć. Ze wszystkich scenariuszy, jakie życie przygotowuje dla dzieci z chorym sercem wylosowaliśmy jeden z najlepszych. Leki - niepotrzebne. Jego własna zastawka przeszczepiona w inne miejsce - w doskonałym stanie. Zastawka wieprzowa wszczepiona w miejsce tej pierwszej  - stan dobry, pracuje jak trzeba. Stan Szymka - modelowy. Status pooperacyjny - gwiazda : )) Jesteśmy szczęśliwi.

Dużo rozmawiamy z Panią doktor, która od urodzenia prowadzi Szymka. To naprawdę wyjątkowa lekarka. Jeśli się czegoś w chorobie nie rozumie bardzo łatwo wpaść w tryb roszczeniowy. Albo przeciwnie - w totalne przygnębienie. Wiemy, że dalsze operacje Szymka będą konieczne, tylko nie wiemy dokładnie kiedy. Ale też pojawiają się możliwości, które mogą je wręcz sprowadzić do zabiegu „jednego dnia”. Wiemy, że dobra kondycja Szymka jest wyjątkowa wśród „podobnych dzieci”, ale jest faktem i należy się nią cieszyć. Z braku dorosłych, a nawet nastoletnich przykładów nie wiemy jak będzie wyglądało życie Szymka, ale jest strasznie fajne, że to Szymek może być pozytywnym przykładem dla innych. Jednym słowem - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło : ))


Następna kontrola w grudniu. A do grudnia don't think and be happy : )




- SKROMNE ŚNIADANKO PRZED BADANIEM -



- NA ODDZIALE - 


- SZPITALNY PLAC ZABAW -


- PRZYBIJ PIĄTKĘ -




wtorek, 31 maja 2011

CALINECZKA


Stan Szyma po 3 balonoplastykach chorej zastawki wcale się nie poprawiał. Wiedzieliśmy i widzieliśmy, że nie daje rady. Wymiana zastawki długo nie wchodziła w grę - bo Szymek był zbyt mały, a jego stan zbyt ciężki. Miał 3,5 miesiąca i totalny brak perspektyw przed sobą, gdy Pan prof. Jacek Moll zadecydował - ryzykujemy. Jak dzieci skakaliśmy z radości! To nic, że ta operacja jest jednym z najtrudniejszych kardiochirurgicznie zabiegów, to nic, że Szym ledwo dychał. Najważniejsze, że Pan Profesor chciał jeszcze powalczyć. Potem, po zabiegu, codziennie stawał przy Szymka łóżku i patrzył, jak mały odżywa. I taki jest Pan Profesor. Jego praca jest pasją, a zdrowie dziecka celem najwyższym. Często do Łodzi trafiały przypadki, którymi nikt w Polsce nie chciał się zająć. Operował Miłosza, który urodził się z sercem poza klatką piersiową. Dwa tygodnie temu znowu zaszalał : ) W łódzkim szpitalu, w 25 tyg. ciąży, urodziły się bliźniaki - chłopiec i dziewczynka. Oboje niestety z wadami serca. Na pierwszy ogień poszła dziewuszka. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ważyła tyle co pół torebki cukru - 500g, a jej serduszko było wielkości laskowego orzecha. Panie Profesorze - czapki z głów. 



Ta niezwykła historia do przeczytania TUTAJ i w czytelni.


niedziela, 29 maja 2011

: )



Swego czasu bardzo rozbawił nas dowcip:
Tata mówi do syna - a wiesz, że kiedyś w sklepie był tylko ocet?
Na co syn - jak to? W całym Carefourze tylko ocet???


To się nazywa przepaść pokoleniowa : ) Nam się wydawało, że jesteśmy młodzi, a okazało się, że tylko tak się czujemy. Zostaliśmy w tyle na etapie bajki raz dziennie, teleranka w niedzielę, komunijnego długopisu z zegarkiem i podwórkowej gry w noża. Naszego dzieciństwa nie rozbawiały gry na PSP, tak jak ostatnio rozbawił nas kolega Igora wołając:
- chodźcie, zagramy w Worms'y, odblokowałem nowe nagrobki!



wtorek, 24 maja 2011

A TATA POWIEDZIAŁ...


Wychowywane dzieci to poważna robota. Można się oczywiście ograniczyć do zaspokojenia ich podstawowych (mama, kup mi lizaka) i mniej podstawowych (i audi na pilota) potrzeb, ale każdy ambitny i nowoczesny rodzic wie, że to nie wszystko. Ważne jest również, by objaśniać im świat i wszystkie zachodzące w nim zadziwiające zjawiska. I najlepiej czynić to przystępnie, nie nachalnie i zgodnie z zaleceniami fachowej literatury (bla, bla, bla : ) )

Tak też uczynić zapragnął dziś Tata. Szymek, nasz ranny ptaszek, uwielbia wczesne wygłupy, latanie w gatkach, ale do obowiązków już się nie garnie. Bo zabawa o 6.00 jest cool, ale już mycie i ubieranie – nie bardzo. I właśnie wtedy, żeby zaciągnąć Szymka do mydła i odwrócić jego uwagę od oporu, Tata włącza tryb bajarza i objaśnia świat. Kluczem tych opowieści są silne płuca – bo nie można jej przerwać nawet na chwilę. Za długa przerwa na wdech... i po dziecku zostaje nam tylko brudna pielucha.

Dziś była lekcja o jeździe samochodem po alkoholu. Bohaterem był Pan, który wypił z rana piwo i wielce nieodpowiedzialnie ruszył autem do pracy. Ale w pracy był również Pan Policjant i jego tajemnicze czarne pudełko. I to czarne pudełko pokazało, że Pan jest pijany tzn. kręci mu się w głowie i dziwnie chodzi. I musi wrócić do domu – już na pieszo of course – bo tak jeździć nie wolno! A jak jeszcze raz to zrobi, to pójdzie to więzienia. A jak.

Szymon wytrwał do końca mycia, a potem z wypiekami na twarzy wyskoczył z łazienki:
- mama, mama!!! - zawołał - czy można pić piwo w samochodzie?? 
Tata zastrzygł uszami i z triumfującym uśmieszkiem wystawił głowę zza drzwi..., a Szymek dokończył:
- no, no... nie! BO MOŻE SIĘ WYLAĆ!!



Oj, tata, czy na pewno było przystępnie? : )




niedziela, 8 maja 2011

AUKCJA DLA SZYMKA


Szymon debiutuje na Allegro. Zapraszamy do zerknięcia na aukcję charytatywną, z której dochód trafi na jego konto w Fundacji. Kupujący zyska nie tylko aureolę nad głową : ), ale i naprawdę piękny i wartościowy przedmiot. Ten wyjątkowy łańcuszek podarowała nam wyjątkowa osoba - Paula D. Kandefer z Dublina. Nie znała wcześniej Szymka, a mimo to nam zaufała. Bardzo, bardzo jej za to dziękujemy!

Łańcuszek został dokładnie obejrzany przez jubilera. Wiemy jaka jest jego waga, próba i wartość - i od tej właśnie kwoty startuje aukcja.

W aukcji pomaga nam również firma przewozowa PACK4YOU, która bezpłatnie dostarczy łańcuszek do nabywcy - za co również pięknie dziękujemy!

środa, 4 maja 2011

TAMCI SĄSIEDZI


Dziś, skoro świt o 5:00, obudził nas perlisty głosik naszego synka. Wyspany, rozczochrany i roześmiany próbował namówić nas do popełnienia grzechu wstania. O nie, nie z nami takie numery. Tata się zaparł, mama się zaparła... Chcesz wstać, nie ma sprawy – tu masz ubranko, tam pilocik i telewizor. Włącz sobie dziecko jakąś bardzo poranną audycję, byle, please, nie za głośno.

Ale Szymonek miał gdzieś telewizor. W jego główce zrodziła się szalona wizja wspólnej porannej zabawy. I dał temu wyraz w bezczelnym, jak na tę porę pytaniu – A KTO SIĘ ZE MNĄ POBAWI??? Niedoczekanie! To nie „Super niania”, gdzie na końcu po oczach bił sielski obrazek rozszczebiotanych rodziców turlających się z dziećmi w ogródku. PRIMO – my nie mamy ogródka. SECUNDO – tam na niebie nie było księżyca! Więc marsz do łóżka!! Już! I nie rycz tak, bo sąsiadów pobudzisz!

Szymon buczał jak obrażona syrena strażacka. Ale napotkawszy tak zdecydowany opór buczał coraz ciszej i ciszej... A gdy się wybuczał zapadła cisza, a po chwili usłyszeliśmy bąknięcie:
- przepraszam...
- i mamę też
- przepraszam mama...
- no! już dobrze
Szymek smętnie szurając nóżkami skierował się w stronę korytarza. Triumfalnie uśmiechnięci byliśmy pewni, że idzie do łóżka. Ale czy łóżko skrzypi jak drzwi wejściowe??
- Szymek, gdzie idziesz???
- przeprosić...
- kogo???
- no, tamtych...



* * *
Kilka godzin później odwiedziliśmy ciocię Agę. Niech się sąsiedzi cieszą, że nie mamy w domu tego, co ma ona...





niedziela, 1 maja 2011

SAAMART DLA SZYMKA


W życiu Szymka bardzo ważni są ludzie, którzy mu pomagają. Bo robią takie rzeczy, że dech zapiera i czapki same spadają z głów. 

Asia i Arek Zep z Wrocławia prowadzą firmę SAAMART. I zdobyli właśnie tytuł Fotografa Roku 2010 w corocznym konkursie organizowanym przez Forum Profesjonalnych Fotografów Ślubnych. W każdym z jego 4 etapów byli wysoko oceniani, prezentując za każdym razem warsztat na najwyższym poziomie. Konkurencja była duża, a walka zacięta.

Dlaczego o nich piszemy? Ponieważ Asia i Arek zrzekli się głównej nagrody - a był nią sprzęt fotograficzny z najwyższej półki - i poprosili organizatora o przekazanie jej równowartości Szymkowi.

DZIĘKI NIM NA SZYMKOWE KONTO W FUNDACJI "ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ" WPŁYNĘŁO  7.000 zł !!!

Asiu i Arku - brak słów : ) Bardzo dziękujemy!
 Życzymy Wam wielu fajnych klientów i za każdym razem idealnego światła!


niedziela, 24 kwietnia 2011

ALLELUJA




Biała kiełbaska, pieczeń z jajkiem, jarzynowa sałatka... Takie pyszności naszykował nam Szymek na świąteczne śniadanko. Małymi rączkami zręcznie pokroił pomidorki, finezyjnie powycinał dziury w żółtym serze, nafaszerował faszerowane jajka... Mistrzostwo : ) Nie wierzycie? I słusznie. Ale pomarzyć można : ) I życzyć Wam tego samego. 


SMACZNEGO I BARDZO WESOŁYCH ŚWIĄT!! 


piątek, 22 kwietnia 2011

JAK BĘDĘ DUŻY...


Patrzysz na swoje dziecko i zastanawiasz się, co go w życiu czeka. Co będzie robił, kim będzie? Zerkasz na niego z czułością, obserwujesz jak się rozwija, jak zmienia się każdego dnia. Dziadkowie próbują wywróżyć... O, nuci piosenkę. Ma silny głos. Na pewno będzie śpiewakiem. Układa klocki? Majstruje przy autkach? No, to umysł ma ścisły. Konstruktor, jak nic. Sam Szymek rzadko wypowiada się na ten temat. Raz wspomniał, że będzie doktorem. Rzeczywiście, z racji częstotliwości kontaktów jest to zawód jego sercu najbliższy... :  )  

 A może będzie artystą? Z czerwoną apaszką i odgiętym małym paluszkiem. W końcu jego przedszkole ma w nazwie "mała akademia sztuki". Mylą się ci, którzy myślą, że przedszkole to publiczna lub niepubliczna przechowalnia potomstwa. Czego tam nie ma! Codziennie angielski, hiszpański co drugi dzień. Tańce, rytmika to standard - jak posiłki i osobisty leżaczek. Tydzień chiński, tydzień irlandzki. Dziś teatr, jutro koncert filharmoników. Ufff... Nie pytajcie, czy dzieci mają czas się pobawić. Mamy nadzieję, że mają : ) Na razie Szym nie narzeka. Dziarsko zanosi wytwory wieczornej rodzicielskiej męczarni - chińska czapeczka, zielony melonik, smoczy lampion... Płachty brystolu, krepa na pęczki... Nie miałeś w szkole ZPT? Nadrobisz w tydzień : )

Więc kim synku będziesz? Co ci się zdarzy? Ej, to jeszcze nie czas. Na razie Szymek chce być po prostu duży. Kilka dni temu mocno, mocno wyciągnął do góry ręce. A gdy mama stwierdziła, że już niedługo będzie taki duży jak tata, zaintrygowany zapytał:
- a kiedy będę miał taki duży brzuch??











sobota, 2 kwietnia 2011

GIL




Szymon zaszalał w przedszkolu. Chodził do niego ciurkiem 2 tygodnie i 1 dzień!
I tak by chodził dalej, gdyby nie przeszkodził mu w tym GIL. Nie ptak bynajmniej, tylko ten, który mieszka w nosie. Irytujący jak urzędnik w ZUSie, powracający jak telefoniczny sprzedawca usług finansowych...

Uznaliśmy, że Szymona GIL przekracza dopuszczalną długość, wymaga zbyt częstych spotkań z chusteczką i prezentuje nazbyt wiosenny zielony kolor. Aby upewnić się, że jest typem niegroźnym i jednocześnie zapobiec jego ekspansji, zaprosiliśmy na konsultacje naszego ulubionego Pana Doktora. I okazało się, że Szymon jest pacjentem świadomym. Na widok "białego fartucha" karnie położył się plackiem na łóżku. Oddychać głośno? - bardzo proszę, zakaszleć? - no problem, sucho czy mokro? A jak się ktoś lekarza krępuje to polecamy ich męską rozmowę: 
- a czemu ty tak pukasz?
- bo szukam śledziony, wiesz?
- a gdzie szukasz?
- w twoim brzuchu. I jak słyszę - o tak - to jej nie ma, a jak puka tak - to jest
- no dobrze... Ale ty mnie łaskoczesz!
- przepraszam, nie robię tego specjalnie
- robisz



Bo dobra komunikacja podstawą leczenia : )



środa, 16 marca 2011

MYŚLI WCIĄŻ ZŁOTE


Wyobraźnia pracuje. Bez przerwy. Końca nie widać : ) Jest nieprzewidywalna. Nigdy nie wiadomo, kiedy i w jakiej ubarwionej wersji wróci do nas to, co powiedzieliśmy. Poznała się już z nią pani w przedszkolu, którą Szymon poinformował, że rano niania (???) daje mu kawę. I kasjerka w sklepie, która na powitanie usłyszała zwrotnie opowieść o spadającym koło naszego bloku bombowcu. Jajko, gdybyście nie wiedzieli, ma białko - przeciwlotnicze. A tata marzy o aucie marki WŁĄCZWAGEN... To na tyle : ) Miłego czytania : )


Tata zachęcająco do Szymka:
- hej, chcesz się pobawić klockami Lego?

- nieee, jestem zajęty, sam się pobaw...


Pomysłowy Dobromir:
- mama, coś sobie wymyśliłem... zepsuję tacie telefon!


Obiadowe negocjacje: 
- mama, pobaw się ze mną!
- nie, teraz jem obiad, pobaw się sam
- ale mama, pobaw się ze mną, obiad zjesz jutro!


Szymka boli kostka. Zdejmuje skarpetkę i pokazuję wystającą kość.

- o, tu mnie boli, ta kulka! Zobacz tata, ona wystaje!
- synku, to normalne, każdy ma taką wystającą
- ale ja nie chce, wyjmij ją!!



Szymon przed snem z poważną miną opowiada mamie bajkę:
- dawno, dawno temu byłem małym chłopcem...
I mieszkałem w zoo. I przyszedł wilk. No i mnie zjadł!
"Szczerze" zatroskana mama - ojej, i co się z tobą stało?!
Szymon - mama, ale spokojnie, przecież jestem!!



Szymek jest u fryzjera. Obcinająca go pani ma włosy częściowo pofarbowane 
na czerwono.Szymek patrzy się, patrzy, w końcu nie wytrzymuje i pyta:
- dlaczego masz takie włosy?
fryzjerka - bo mi się tak podoba. Chcesz też takie?
No co Szym - nieee, będą się ze mnie śmiali...


Męski obiad taty i Szymka.

tata - i co, jak ci smakuje?
Szymek zdegustowany 
- nie smakuje. To prze-nie-pyszne!


Chory Szymek szykuje się do spania. Nagle zauważa, że mama coś ukradkiem podjada.

Podbiega do niej i spostrzegając słoiczek z Nutellą podekscytowany prawie do niego wpada:
- co tak pachnie?? Co masz?? Oooo, czekoladka!! Mogę? Łiii!!
- Szymuś, ty już jadłeś kolację, trzeba iść spać!
- ale od czekolady będę zdrowy - przekonuje Szymek, łapie łyżeczkę i po chwili słychać:

- mniam, mniam, jeszcze! Mniam, mmm, mmm, ALE JAZDA!


Do taty przyszli klienci. Pani, chcąc być miłą, słodko zagadała do Szymka:
- cześć. Jakie bajeczki oglądasz?
Na co Szymek nawet nie podnosząc wzroku, głosem zmęczonego życiem kowboja:
- nie dla ciebie...