niedziela, 26 września 2010

PRZEDSZKOLNA KRATKA


Fajne to przedszkole, całkiem fajne... Na tyle, na ile zdążyliśmy je poznać. Szymon chodzi do niego dokładnie w kratkę – kilka dni obecny, kilka chory, znowu obecny, i znów chory. W poniedziałek zaczynamy tydzień zdrowia :- ) Synek, weź się w garść, bo w Łodzi powiedzieli, że jak będziesz dużo chorował, to nie będziesz mógł być przedszkolakiem. A to by było niedobrze. Bo fajne to przedszkole. Wiemy, że zjadasz zupki – skrupulatnie wyjadając wszystkie ziemniaczki. I podbierasz dzieciom ciastka. I pijasz jogurty, wszystkie widać na bluzkach. I ładnie myjesz rączki, tylko wiesz co? – jak podwiniesz rękawki, to umyjesz lepiej. I Pani jest czujna. Jak po Szymka przyszła babcia, to Pani łypnęła spod oka i zrobiła test. Kucnęła obok Szymka i przebiegle zapytała – no zobacz Szymuś, a kto to po ciebie przyszedł? Babcia przyjęła triumfującą pozę, a Szymek... nic... cisza....buzia w ciup. Babcia zaniepokojona zachęciła – no dalej, kto przyszedł? A Szymek nadal jak zaklęty. Więc Pani groźnie oznajmiła – nie dam dziecka. I wróciła by babcia do domu z pustymi rękami, gdyby nie pani dyrektor, która skądś babcię znała i tożsamość potwierdziła. Wiemy, że nie za bardzo podoba się Szymowi wspólnota zabawek. Często w domu ni z tego, ni z owego traumatycznie mruczy – już nie będę zabierał, nie będę... :- ) A jak przychodzimy po niego, to tak miło nas wita – „fajnie, że jesteś” albo „dobrze, że przyjechałeś”. No i nagroda, rzecz najważniejsza! Od pierwszego dnia Szymek przy odbiorze dostaje lizaka. To jego nagroda za męstwo :- ) Tylko tak się hultaj rozpasał, że teraz wychodząc z sali jeszcze w drzwiach krzyczy – a nagroda? Gdzie, gdzie??
A wczoraj wieczorkiem zakomunikował – „jak będę zdrowy, to pójdę do przedszkola”. No, no!
Fajne to przedszkole...







sobota, 25 września 2010

1% i trochę o Fundacji


Powoli mija wrzesień, a my jeszcze nie możemy się Wam pochwalić wynikiem zbiórki 1%.

Fundacja „Zdążyć z Pomocą”, do której należy Szymek, dopiero 17 września otrzymała informację od Naczelnika Urzędu Skarbowego w Warszawie na temat przekazanych kwot. Prace nad księgowaniem wpłat już się rozpoczęły, mamy więc nadzieję, że to już ostatnia prosta.

Fundacja zaczynała swą działalność w 1998 roku mając pod swą opieką 142 dzieci. W 2009 rok pomagała już 9,5 tys. dzieciom oraz licznym ośrodkom leczniczym, opiekuńczym i wychowawczym. Stworzyła również własny ośrodek rehabilitacji, w którym nieodpłatnie pomaga dzieciakom wrócić do zdrowia. Wspierana jest przez darczyńców i sponsorów ale również sama stara się o pozyskanie funduszy, prowadząc działalność wydawniczą. Dzięki niej pokrywane są koszty obsługi kont dzieci, utrzymania ośrodka rehabilitacji oraz wydatki administracyjne. Dlatego też Fundacja nie pobiera żadnych prowizji od wpłat dokonywanych na jej podopiecznych. Na konto Szymka wpływa dokładnie taka kwota, jaką wpłaciliście. Logując się na nie, tak jak na konto bankowe, na bieżąco widzimy jego stan oraz wszystkie wpłaty.


Jak tylko zakończy się księgowanie 1% poinformujemy Was o tym, ile Szymkowi udało się zebrać!


Serdecznie Was pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za pieniążki, które cały czas przekazujecie Szymkowi! 
Dziękujemy kolejnym fantastycznym Młodym Parom oraz wszystkim, którzy trafili na blog naszego Smyka i zechcieli nam pomóc :-)


Czas nam sprzyja, mamy ogromną wiarę, że do operacji Szymka uzbieramy potrzebną kwotę. Jakby to powiedział Bob Budowniczy – DAMY RADĘ! :-D


niedziela, 12 września 2010

ROZSTANIA


Chciałam Wam napisać o moim niedawnym "rozstaniu" z Szymkiem.
I gdy pomyślałam, że przecież nie jest ono ostatnie, ruszyły wspomnienia - że również nie pierwsze.
A więc - ad rem:

rozstanie nr 5 - PRZEDSZKOLE!!! 1 wrzesień - wielki dzień!
Szymon, zaopatrzony w miniaturowy plecaczek i identyfikator z imieniem, po raz pierwszy przekracza próg sali. Od tej chwili panować tu będzie grupa "rybek".
Płacze 3 dni pod rząd, 4 dnia zza drzwi słyszę jego śpiew, 5 dnia prosi o dokładkę zupki, 6 dnia chory zostaje w domu... :-) Dzielny chłop :-)


rozstanie nr 4 - czerwiec i październik 2009. Koniec rocznej rehabilitacji. A na kontroli w Łodzi lekarz odstawia Szymkowi wszystkie lekarstwa. Niepojęte!
Jesteśmy oszołomieni. Do tej pory Szymon brał leki codziennie. Bywało, zwłaszcza przy infekcjach, że brał je do 11 razy na dobę. Do tego rehabilitacja kilka
razy w tygodniu. Od tego momentu pomału zapominamy o chorobie, już nie musimy się nią zajmować, gdzieś się rozmywa.


rozstanie nr 3 - Szymek przyjeżdża do domu w maju 2008, po 5 msc. w szpitalu. Miesiąc później ruszamy w góry na obiecane Igorowi (starszemu bratu) wakacje.
Mieliśmy być 10 dni, wracamy po 6-ciu. Najnormalniej w świecie tęskniliśmy za Szymkiem. Decyduję się zostać na wychowawczym. Nie jestem w stanie odejść
od Szymka, muszę się nim nacieszyć.


rozstanie nr 2 - Łódź, 2 tygodnie przed ostatnią operacją. Szymek po raz kolejny nie ma już siły i chce odejść. Na moich rękach spada tętno i saturacja.
Wyganiają mnie z sali, przez 40 min. nie wiem, co się z Szymkiem dzieje. Za szybą w drzwiach widzę zamieszanie, wjeżdżają kolejne urządzenia. W końcu od
zmęczonego lekarza dowiaduję się - serce ruszyło.
To najgorsze rozstanie i najszczęśliwszy powrót.


rozstanie nr 1 - Łódź, grudzień 2007, sala operacyjna. Szymon rodzi się przez cesarskie cięcie. Przez sekundę machnięto mi nim przed oczami i zabrano na oddział
intensywnej terapii. Nie mogę go dotknąć, nie mogę przytulić, nie słyszę pierwszego płaczu. Na ręce wezmę go dopiero miesiąc później.



--------------------------------------------------------------------------------------

Ano właśnie, bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać
Nasz mały męcizna :-)



















pozdrawiam,
Karolina


piątek, 3 września 2010

MAŁE ZŁOTE MYŚLI - najświeższe :-)


Szymon rozmawia z babcią przez telefon:
babcia - Szymuś, a byłeś grzeczny?
Szymek - tak, byłem. A ty?


Wieczór. Szymon nie chce iść spać.
Babcia straszy go, że zajmie mu łóżeczko.
No co Szymon cichutko:
- masz za dużą pupę...



ciąg dalszy nastąpi ;-)


czwartek, 2 września 2010

SMOKI U OLI I SZYMONA

Nasi znajomi fotografowie z White Smoke Studio w Warszawie fotografowali ślub Oli i Szymona. To młoda para, która pobrała się w czerwcu tego roku.
Jak już pisaliśmy - w tym najważniejszym dla siebie dniu poprosili swoich bliskich, aby kwiaty i prezenty ślubne dla nich zamienili na wpłatę na konto Szymka.

Z całego serca dziękujemy wszystkim ofiarodawcom!

Chcielibyśmy przedstawić Wam Olę i Szymona ciut bliżej :-) Piękne zdjęcia z Ich Dnia możecie zobaczyć TUTAJ.

Olu i Szymonie - dziękujemy i pozdrawiamy!


środa, 1 września 2010

MAŁE ZŁOTE MYŚLI

Prawie 3 latka. To najfajniejszy wiek. Masz przed sobą małego bąka, który z wnikliwością detektywa obserwuje wszystko, co się wokół dzieje. Zapamiętuje i przetwarza. I nagle słyszysz dorosłe słowa ubrane w krótkie spodenki. To jedyny taki czas, gdy śmieszy cię wszystko, co powie dzieciak :-)

Poranek:
mama - Szymul, odnieś piżamę na miejsce
Szymek - nie mogę
mama - hej, a dlaczego??
Szymek - jestem zajęty
mama - aaa... a co takiego robisz?
Szymek - stoję


Wakacje. Schodzimy ze Srebrnej Góry.
Nagle Szymek pyta - kto chce grilla?


Kąpiel. Rozmowa o kolacji.
tata - na kolację będzie bułka
Szymek - nie chcę bułki!
tata - a co chcesz?
Szymek - chcę piwo


Podwórko. Mija nas kolega starszego brata Igora.
kolega - cześć Szymek
Szymek niedbale - siem


Wracamy samochodem do naszej wakacyjnej kwatery.
W aucie cisza, spokój, wszyscy jesteśmy zmęczeni. Nagle Szymek w zadumie:
- Jestem miły. I ładny.


Lądek Zdrój. Spotkanie na ulicy z miłymi paniami, które rozpływają się na Szymkiem. Pytają jak ma na imię, ile ma lat, co tu robi itp. Szymek cierpliwie odpowiada, na pożegnanie kulturalnie robi "pa, pa". W milczeniu maszeruje obok taty, a po chwili wzdycha:
- tata, co za dzień...


----------------------------------------------

I takich dni prosimy jak najwięcej :-)