niedziela, 30 stycznia 2011

OD SŁÓW DO CZYNÓW


Ubieraliśmy się spokojnie w holu przedszkola, gdy obok nas przeszła Pani w ładnej, zielonej bluzce.
Szymek, ciamkając w buzi lizaka, spojrzał się na nią i odprowadził ją spojrzeniem do drzwi...
No tak, pomyślałam, nieważne, czy mały, czy duży - facet to facet. Ale niespodziewanie Szymek ciamknął i powiedział:
  - ta zielona dziewczyna nie pozwoliła mi zrobić siusiu
    Zdębiałam - co? dlaczego?
  - powiedziała, że nie mogę
  - ojej, Szymek... to na drugi raz powiedz Pani, że MUSISZ, dobrze?

Traf chciał, ze dwie minuty później Pani w zielonej bluzce znów pojawiła się obok nas.
Ale Szymek już wiedział co robić. I nie zamierzał czekać na drugi raz. Twardo powiedział od razu:

  - Cześć. Ja MUSZĘ zrobić siusiu. Pamiętaj!

Z postaci Pani, obok koloru bluzki, zapamiętałam jeszcze duże, szeroko otwarte oczy : )






sobota, 29 stycznia 2011

LET'S DANCE


Najpierw Igor włączył swoją ulubioną płytę zespołu FEEL. I zaczął tańczyć. 
Nie musiał długo czekać na Szymka. 
No to tata złapał aparat. A całość zmontował Wojtek Witkowski. Więc, LET'S DANCE : )



Szymek from wojwit on Vimeo.


PS 25 stycznia Szym miał kontrolę u kardiologa. Dobra wiadomość - wszystko jest w porządku. Co widać : )




sobota, 22 stycznia 2011

POWRÓT



Odpukać, odstukać. Szymek małymi kroczkami wraca na łono przedszkola. Stary rok zamknęliśmy stratą - Szymka obecności można by policzyć na palcach. Początek nowego roku spędził jeszcze w domku, bombardowany przez nas niby mimochodem i od niechcenia - dzieci na ciebie czekają... a w przedszkolu jest bal... jak będziesz chodził... Szczerze - to nie działało. Tak naprawdę, to nie przyzwyczaił się jeszcze do przedszkola. Na nic tłumaczenia, jak tam jest wesoło - to mama, i jakie panie są fajne - to tata : ). Najświeższa opinia Szymka - tam jest strasznie i potworancko! Najszczęśliwszy jest w domu. Tylko kto go nauczy tysiąca piosenek, dwóch tysięcy wierszyków i społecznego przystosowania? Zatem, nie ma lekko, czas na powrót. Wybraliśmy moment chyba nie najszczęśliwszy i Szymek pomaszerował akurat na Dzień Babci i Dziadka...
W piątkowe przedpołudnie obok przetrzebionej chorobami grupki maluszków zebrało się w sali grono seniorów. Wszyscy ciekawi co tam też ich skarby pokażą... Zadanie pierwsze - radośnie pomachać swoim Dziadkom. Gdy przyszła kolej na Szymka, Panią kolejny raz ogarnęły wątpliwości czy osoba, która się podaje za babcię jest nią na pewno. Bo Szymek ani drgnął. Nie drgnęła też jego rączka... Dziadkowie zachęcająco wywijali rękami, a Szymek tylko się na nich patrzył. Ze zdziwieniem : )
Potem już było lepiej. Do Szymka dotarło, że jednak skądś tych dwoje zna. Gdy przyszedł czas na wręczenie Dziadkom własnoręcznie zrobionych krawatów, Szymon, owszem, dał go dziadkowi. Ale jak tylko ten go odłożył Szymek krawat zabral, założyl i zadecydował "MOJE!" I z prezentu nici : )

Zresztą wszystkie prezenty dla Babci i Dziadka znaleźliśmy później w Szymka plecaczku : )



niedziela, 16 stycznia 2011

STRASZNY DOM


Szymek nie lubi spać. Szkoda mu na to czasu, gdy tyle ciekawych rzeczy dzieje się wokół. Wieczorem potrafi wymyśleć sto powodów, żeby jeszcze choć minutkę pobiegać: napić się, siusiu, coś mnie drapie... A rano... rano wyspana wyobraźnia pracuje na maksymalnych obrotach. Tak jak dziś : ) Była godzina 6.00 gdy małe nóżki zaszurały na parkiecie. Chwila zamieszania i już chude ciałko leżało obok nas. Po 5 minutach ciszy dla zmyłki Szymon westchnął:
- mama, ja nie mogę spać..
- dlaczego?
- bo mnie coś straszy, bo mnie coś budzi...
- synek, co cię straszy?!
- owady mnie straszą, pająki mnie straszą, duchy mnie straszą, potwory mnie straszą... wszyscy, wiesz??


No, o takiej gromadzie w naszym domu to nie wiedziałam : ) Strach się bać... : )


czwartek, 13 stycznia 2011

1% - DRUGA EDYCJA


nic dwa razy się nie zdarza...
hmm...czy ja wiem...
a gdyby tak następnego dnia znowu iść na "prawdopodobnie najlepszą" pizzę w mieście?
a jakby tak wyciągnąć ulubioną książkę i jeszcze raz w porze nieprzyzwoicie nocnej przeczytać od deski do deski?
i po raz kolejny obejrzeć "Rambo. Pierwsza krew"?
a gdyby tak jeszcze raz, jak rok wcześniej, przekazać Szymkowi swój 1%?
hmm... to nie jest niemożliwe : )

W zeszłym roku dzięki Waszej sympatii na konto Szymka wpłynęła połowa potrzebnej nam kwoty! Takiej, która da nam pewność, że gdy przyjdzie czas zapewnimy mu najlepszą opiekę. To nasz obowiązek i niejako zobowiązanie wobec łódzkich lekarzy - że będziemy o smyka dbać : )

Gdybyśmy w tym roku z Waszą pomocą zaprzeczyli słowom Wisławy Szymborskiej, to w przyszłym roku mielibyście nas z głowy  ; ) 

Będziemy wdzięczni, jeśli Wasz 1% trafi do naszego Szymka.
Będziemy wdzięczni, jeśli przekażecie naszą prośbę w świat, do znajomych i nieznajomych.
Będzie nam miło, jeśli znów zdecydujecie się być właśnie z nami.



TUTAJ DOWIESZ SIĘ JAK WYPEŁNIĆ PIT



Ladies and Gentlemen, time to start the second edition : )
Już teraz - DZIĘKUJEMY!




poniedziałek, 10 stycznia 2011

SZYMEK I PRZYJACIELE


Jedną z ulubionych bajek Szymona jest "Tomek i Przyjaciele". Jak każda bajka i ta ma muzyczny motyw przewodni w postaci początkowej melodii : ) A słowa tej piosenki zaczynają się tak: Przyjaciół przedstawiamy Wam...

Szymon też chce przedstawić Wam swoich Przyjaciół. Przedstawił już Olę i Szymona, Martę, Wojtka, mamę małej Kalinki i zarząd Spółdzielni. Wszyscy są wyjątkowi, serdeczni i bezinteresownie pomagają Szymkowi. Dziś chce przedstawić Wam Monikę.

Monika Madaj jest nowoczesną wersją wróżki, jaką spotkał na swej drodze Kopciuszek. Z pomocą magicznych pędzelków, tajemniczych mikstur i palety kolorów zamienia kobietę w modelkę, bóstwo lub przepiękną Pannę Młodą. Sprawia, że przyszli mężowie zapominają języka w gębie, a bieżący odkrywają swój zakurzony skarb na nowo : ) Jest najlepszą przyjaciółką kobiety - jest wizażystką i stylistką. 
Monika dołączyła do grona sympatyków Szyma i swoim "ślubnym" klientom - przyszłym Parom Młodym - będzie przekazywała naszą propozycję pomocy dla Szymka.


MONIKA - PIĘKNIE DZIĘKUJEMY I PRZEKAZUJEMY UŚMIECH OD SZYMKA : )



niedziela, 9 stycznia 2011

XIX FINAŁ WOŚP


Był początek lat 90. Piotr dostał zlecenie na wykonanie zdjęć w Ciechocinku. Do tego małego miasteczka miał przyjechać Pan z Telewizji, niejaki Jurek Owsiak, z programu "Towarzystwo Przyjaciół Chińskich Ręczników ". Czerwone okulary i spodnie, żółta koszula. Kolorowo. Mieliśmy wtedy naście lat. A podczas tego I-go Finału WOŚP zbierano na, nomen omen, leczenie chorób serca.

Od tego czasu co roku były organizowane w całej Polsce kolejne finały WOŚP. Koncerty, zabawa, młodzi ludzie z puszkami. Do pewnego momentu były niedzielnymi imprezami, podczas których dumnie nosiło się ponaklejane gdzie popadnie czerwone serduszka, a do puszki wrzucało się drobne z poczuciem "ja też pomagam". 

Aż przyszedł rok 2007. Mieliśmy po 30 i więcej lat i na świat przyszedł Szymek. Na oddziale neonatologii, na którym leżał, nasz strach i oszołomienie przeplatały się z profesjonalizmem personelu. Duża sala, przez przezroczyste ściany inkubatorów widać było malutkie stópki i rączki. Nad tymi wątłymi dzieciaczkami masa sprzętu medycznego. A na większości przyklejone czerwone serduszko! 

Wtedy namacalnie, osobiście i bardzo konkretnie poczuliśmy czemu służy to coroczne, niedzielne granie. W całym szpitalu, na każdym oddziale, na każdym kroku widać było fizyczne przełożenie drobnych wrzucanych do puszek. 

Dzisiaj kolejny Finał. Wiemy co robić : )
Po pierwsze wysyłamy SMS o treści SERCE na nr 75 565 (6,15 brutto). Nie żałujmy, pewnie więcej już poszło na kuszące czarnym BMW smsy od pewnego operatora... : ) Po drugie - po południu idziemy na spacer i nie wrócimy z niego bez godziwie opłaconych czerwonych serduszek. 

Pomyślmy o tym jak o zabezpieczeniu na przyszłość naszych dzieci, taka ich polisa na zdrowie, na życie. 

Miłej niedzieli!