sobota, 2 kwietnia 2011

GIL




Szymon zaszalał w przedszkolu. Chodził do niego ciurkiem 2 tygodnie i 1 dzień!
I tak by chodził dalej, gdyby nie przeszkodził mu w tym GIL. Nie ptak bynajmniej, tylko ten, który mieszka w nosie. Irytujący jak urzędnik w ZUSie, powracający jak telefoniczny sprzedawca usług finansowych...

Uznaliśmy, że Szymona GIL przekracza dopuszczalną długość, wymaga zbyt częstych spotkań z chusteczką i prezentuje nazbyt wiosenny zielony kolor. Aby upewnić się, że jest typem niegroźnym i jednocześnie zapobiec jego ekspansji, zaprosiliśmy na konsultacje naszego ulubionego Pana Doktora. I okazało się, że Szymon jest pacjentem świadomym. Na widok "białego fartucha" karnie położył się plackiem na łóżku. Oddychać głośno? - bardzo proszę, zakaszleć? - no problem, sucho czy mokro? A jak się ktoś lekarza krępuje to polecamy ich męską rozmowę: 
- a czemu ty tak pukasz?
- bo szukam śledziony, wiesz?
- a gdzie szukasz?
- w twoim brzuchu. I jak słyszę - o tak - to jej nie ma, a jak puka tak - to jest
- no dobrze... Ale ty mnie łaskoczesz!
- przepraszam, nie robię tego specjalnie
- robisz



Bo dobra komunikacja podstawą leczenia : )



1 komentarz: