Cytuję za Gazetą Wyborczą:
"Kardiochirurdzy z "Matki Polki" leczą dzieci z całej Polski. Od dwóch tygodni robią to w wygodnym i nowoczesnym oddziale. (...)
Szef kliniki prof. Jacek Moll ma dwa razy większy i nowocześniejszy gabinet. Ale bardziej niż z mebli i biurka zadowolony jest z tego, że udało się skończyć budowę oddziału. - Walczyłem o to przez lata - mówi.
Stary oddział był za ciasny i z powodu braku miejsca dzieci z wadami serca na operację musiały czekać w kolejce.
Prof. Moll: - Sześć lat temu Ewa Kopacz, wówczas minister zdrowia, obiecała, że nam pomoże. Po dwóch latach dostaliśmy pieniądze. Budowa rozpoczęła się z rocznym poślizgiem. Przez ostatnie dwa lata każdy dzień dzieliłem między salę operacyjną i plac budowy (prof. Moll jest nie tylko lekarzem, lecz także inżynierem po politechnice).
Kardiolodzy i ich pacjenci cieszą się z wygód w nowym oddziale. Ale zwracają uwagę, że jeszcze nie zaczęło bić jego serce - blok operacyjny z dwoma salami i salą intensywnego nadzoru, w której będą leżeć dzieci po zabiegach.
Blok jest już gotowy i wyposażony w najdroższe urządzenia (np. w jednej z sal operacyjnych stoi angiograf za 2,5 mln zł). Ale trzeba jeszcze dokupić trochę drobnego sprzętu. - Właśnie dostałem informację, że Fundacja Radia Zet kupi nam kilkanaście łóżek do sali pooperacyjnej - cieszy się prof. Moll.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, cała klinika będzie pracować przed wakacjami. I wtedy powinna zacząć się zmniejszać kolejka chorych dzieci. Kardiochirurdzy będą mogli robić więcej zabiegów. Bo na razie mają do dyspozycji tylko jedną salę operacyjną, którą dzielą z innymi klinikami.
Nowe sale są tak wyposażone, że łódzcy kardiochirurdzy będą mogli prowadzić w nich przeszczepy serca. Dziś takie zabiegi u dzieci robi się tylko w Zabrzu.
Budowę oddziału sfinansowało Ministerstwo Zdrowia, które wyłożyło 8 mln zł."
"Kardiochirurdzy z "Matki Polki" leczą dzieci z całej Polski. Od dwóch tygodni robią to w wygodnym i nowoczesnym oddziale. (...)
Szef kliniki prof. Jacek Moll ma dwa razy większy i nowocześniejszy gabinet. Ale bardziej niż z mebli i biurka zadowolony jest z tego, że udało się skończyć budowę oddziału. - Walczyłem o to przez lata - mówi.
Stary oddział był za ciasny i z powodu braku miejsca dzieci z wadami serca na operację musiały czekać w kolejce.
Prof. Moll: - Sześć lat temu Ewa Kopacz, wówczas minister zdrowia, obiecała, że nam pomoże. Po dwóch latach dostaliśmy pieniądze. Budowa rozpoczęła się z rocznym poślizgiem. Przez ostatnie dwa lata każdy dzień dzieliłem między salę operacyjną i plac budowy (prof. Moll jest nie tylko lekarzem, lecz także inżynierem po politechnice).
Kardiolodzy i ich pacjenci cieszą się z wygód w nowym oddziale. Ale zwracają uwagę, że jeszcze nie zaczęło bić jego serce - blok operacyjny z dwoma salami i salą intensywnego nadzoru, w której będą leżeć dzieci po zabiegach.
Blok jest już gotowy i wyposażony w najdroższe urządzenia (np. w jednej z sal operacyjnych stoi angiograf za 2,5 mln zł). Ale trzeba jeszcze dokupić trochę drobnego sprzętu. - Właśnie dostałem informację, że Fundacja Radia Zet kupi nam kilkanaście łóżek do sali pooperacyjnej - cieszy się prof. Moll.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, cała klinika będzie pracować przed wakacjami. I wtedy powinna zacząć się zmniejszać kolejka chorych dzieci. Kardiochirurdzy będą mogli robić więcej zabiegów. Bo na razie mają do dyspozycji tylko jedną salę operacyjną, którą dzielą z innymi klinikami.
Nowe sale są tak wyposażone, że łódzcy kardiochirurdzy będą mogli prowadzić w nich przeszczepy serca. Dziś takie zabiegi u dzieci robi się tylko w Zabrzu.
Budowę oddziału sfinansowało Ministerstwo Zdrowia, które wyłożyło 8 mln zł."
Cały tekst: http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,15613178,Nowa_kardiochirurgia__a_w_niej____zelki__babeczki_.html#ixzz3AyNVcTHE
A więc jest więcej sal dla pacjentów, jest więcej łóżek na sali pooperacyjnej, są 2 sale operacyjne, będzie więcej zabiegów, będzie krótsza kolejka! To są naprawdę dobre wieści : )
Przez te wszystkie lata dzięki Waszej pomocy, poprzez Fundację "Zdążyć z Pomocą", uzbieraliśmy 99.489,95 złotych na zoperowanie Szymka za granicą. Wiele razy usłyszeliśmy, że daliśmy się ponieść "modzie" na operacje w Niemczech, które można zrobić w Polsce bezpłatnie. Że jesteśmy nielojalni. Nadal tłumaczymy, że pierwszym miejscem reoperacji, o którym myślimy, jest Łódź. Pisaliśmy o tym od początku. Powodem naszej zbiórki była zawsze chęć zabezpieczenia Szymka i zapewnienia mu najlepszej opieki na wypadek kłopotów w Polsce. Z tym, że z kolejką na zabieg jest różnie, zgadzał się sam Pan Profesor i dlatego właśnie walczył o rozbudowę kardiochirurgii.
Jutro Szymek będzie miał najważniejsze badania i dowiemy się, w jakim stanie jest dziś jego serce. Na pewno się odezwiemy : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz