sobota, 12 marca 2011

TAK TRZYMAĆ


Raz w miesiącu do Gazety Wyborczej dodawany jest bezpłatny magazyn THE RED BULLETIN. Szymek szuka w nim samochodów, tata podziwia przepiękne zdjęcia. Dużo ciekawych tekstów - sport, nauka, geografia, muzyka. Taki bezpłatny "Focus". W marcowym numerze zapadła nam w głowy taka historia.  


Shinji Osada pochodzi z Japonii, ma 26 lat. I to tyle informacji zwyczajnych. Z niezwyczajnych - chłopak "fruwa" na nartach i desce - jest pięciokrotnym zwycięzcą zawodów Big Air Freestyle Skiing w Japonii oraz w 2009 roku w Kanadzie zdobył 1. miejsce w World Ski & Snowboard Festival.

Aha, i urodził się ze złożoną wrodzoną wadą serca zwaną tetralogią Fallota.

To naprawdę poważna wada. Mając 4 lata Osada był już po dwóch operacjach i tradycyjnie dla dziecka z wadą serca został uznany za niepełnosprawnego. Lekarzom, jego rodzicom, ani przez jakiś czas jemu do głowy nie przyszło, że mógłby uprawiać jakikolwiek sport. W końcu przyszło. I to z jakim skutkiem! 
Bardzo fajne są jego wyjaśniające słowa:
"W każdej chwili mogłem umrzeć, wiem o tym. Niezależnie od tego, czy biorę udział w zawodach sportowych, czy nie, prawdopodobnie umrę młodziej niż inni ludzie - o tym też wiem. Chcę więc żyć najintensywniej, jak mogę, niczego nie żałując. Nawet jeśli umrę wcześniej z powodu zaangażowania w sport, będę mógł stwierdzić, że miałem dobre życie."

I tak chłopak z potencjalnie śmiertelną wadą serca został najlepszym freestyle'owym narciarzem. 

Oczywiście nie chodzi o to, że jutro kupimy Szymkowi narty : ) Jakby to określić... to chyba chodzi o zdrowe podejście do faktu bycia chorym. Tak, właśnie o to. Bo tak to już jest - mając chore dziecko dwa razy mocniej cieszymy się z każdego dnia, ale też dwa razy mocniej obawiamy się następnego. No i ważne jest, aby w tym nie zapomnieć, żeby po prostu żyć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz